Echo Generacji
#polityka#felieton#kultura#warszawa

W co gra Macron?

5.08.2024
Filip Hałas
W wyborach parlamentarnych we Francji najlepszy wynik osiągnęła (częściowo skrajna) lewica

W przedterminowych wyborach parlamentarnych we Francji, które odbyły się na początku lipca, największą ilość mandatów, wbrew większości sondaży, uzyskał Nowy Front Ludowy. Ta lewicowa koalicja uzyska 182 mandaty. Na drugim miejscu uplasował się obóz prezydenta Emmanuela Macrona ze 168 mandatami. Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen znalazło się na końcu, ze 143 miejscami w parlamencie.

Wybory do PE

Wynik ten jest dla wielu sporym zaskoczeniem, zwłaszcza że w wyborach do Parlamentu Europejskiego Zjednoczenie Narodowe otrzymało dwa razy więcej głosów niż partia Odrodzenie Macrona (ponad 32%). Raptem miesiąc później ugrupowanie z największym sondażowym poparciem stało się tym najmniej reprezentowanym. Żeby zrozumieć skąd ten stan rzeczy, trzeba wpierw zastanowić się nad przyczynami czerwcowej klęski Macrona.

Francuzi potraktowali wybory do PE jako pewną formę referendum wobec wdrażania przez Pałac Elizejski niepopularnych decyzji w czasach, które naznaczone są sporymi napięciami społecznymi i (dla wielu) ciężką sytuacją ekonomiczną. To, czy decyzje te, np. podniesienie wieku emerytalnego, były uzasadnione i potrzebne, to już inny temat. Co ciekawe, wskaźniki makroekonomiczne we Francji są ogólnie dobre i w wielu przypadkach wyższe niż unijna średnia. Mimo to, ze strony lewicy i prawicy zaczęły pojawiać się hasła i postulaty związane ze zwiększaniem redystrybucji i ekonomicznym populizmem, na które Macron nie miał odpowiedzi.

Obecnemu prezydentowi nie sprzyjają francuskie rewolucyjne resentymenty i skłonność do skrajnych postaw, które wcześniej dawały upust chociażby podczas demonstracji Ruchu żółtych kamizelek. Wobec wdrażania zmian wbrew społeczeństwu wzrosło zainteresowanie skrajnymi ugrupowaniami z obu stron sceny politycznej.

Skręt w lewo?

Jeśli chodzi o wyniki wyborów do francuskiego parlamentu, to nie tyle przegrana Macrona, co porażka Zjednoczenia Narodowego, jest pewnym zaskoczeniem, której można było się jednak spodziewać.

W ciągu paru ostatnich tygodni w przestrzeni medialnej roiło się od informacji o wzroście znaczenia skrajnej prawicy w Europie. Możliwość zwycięstwa ugrupowania z tej strony sceny politycznej, w wyborach we Francji, była niezwykle gorącym tematem. Było to uważane za prawdopodobne, ale na pewno nie definitywne.

Rozpisanie przedterminowych wyborów do krajowego organu prawodawczego było decyzją bardzo umiejętną i odważną, określaną często jako ,,Gambit Macrona’’. Już samo to przyczyniło się do wzrostu poparcia dla obozu prezydenckiego, chociaż niezbyt znacząco.

Bardzo istotne dla niepowodzenia obozu Le Pen było zjednoczenie się wszystkich lewicowych partii we Francji - od socjaldemokratów, przez skrajną lewicę, po komunistów i zielonych.

Tak o tej nowej kolacji i wyborach do PE pisaliśmy ostatnio na Echu Generacji:

,,Zwycięstwo Nowego Frontu Ludowego to ten bardziej optymistyczny scenariusz, ponieważ we wspólnym programie znalazł się punkt mówiący o poparciu dla suwerenności Ukrainy, między innymi poprzez dostawy broni. Głosy komunistów i Francji Nieujarzmionej mówiące o braku chęci do ,,eskalacji wojny’’ balansują się ze zrozumieniem zagrożenia jakie niesie ze sobą agresja Rosji po stronie Socjalistów i Zielonych.’’ (źródło: https://www.echogeneracji.pl/articles/poklosie-wyborow-do-parlamentu-europejskiego).

Samo powyższe oczywiście nie wywróciło sondaży w miesiąc. Właściwie, to te nie zmieniły się znacząco. O wyniku zadecydował system wyborczy, który obowiązuje we Francji. Jest on inny niż proporcjonalny, czyli taki jaki mamy w wyborach do PE lub do polskiego Sejmu. Nad Sekwaną głosuje się bowiem w jednomandatowych okręgach wyborczych w dwóch turach. Co za tym idzie, zazwyczaj nie ma jednoznacznej relacji między ilością głosów oddanych na daną partię i ilością mandatów, które te partie uzyskują, bowiem w okręgach mandat otrzymuje partia z największym poparciem. Tym razem, ze względu na wysoką frekwencję, do drugiej tury często wchodziło więcej niż dwóch kandydatów i wówczas obowiązywała większość względna. Niemniej jednak, po zwycięstwie Zjednoczenia Narodowego w pierwszej turze, Nowy Front Ludowy i Odrodzenie porozumiewały się co do wycofywania swoich kandydatów w niektórych okręgach, gdzie kandydaci jednej z tych partii nie mieli szans na wygraną i wówczas wyborcy głosowali na inną centrową lub lewicową partię, co w konsekwencji uniemożliwiło kandydatom Zjednoczenia Narodowego zdominowanie tych obwodów wyborczych.

Prezydent silniejszy niż się wydaje

Teraz pozostaje nam już tylko spekulować kto wyjdzie zwycięsko z chaosu spowodowanego obecnymi i przyszłymi konfliktami Nowego Frontu Ludowego, Prezydenta i Zjednoczenia Narodowego w parlamencie, zwłaszcza że wszyscy odrzucają możliwość współpracy z Macronem.

Możliwe jest też, że chaos nie będzie trwał długo, a lewica i prezydent będą w stanie jakoś podzielić władzę w kraju: prezydent powoła rząd, a Zgromadzenie Narodowe (francuski parlament) go nie odwoła. Póki co się na to jednak nie zapowiada. Premier Gabriel Attal podał się do dymisji, ale do czasu wyłonienia nowego rządu, kiedykolwiek miałoby to nastąpić, będzie wykonywał jedynie administracyjną część powierzonych mu obowiązków.

Niedługo też pojawić się mogą tarcia w Nowym Froncie Ludowym, który jest złożony z partii stojących po tej samej stronie politycznej barykady, ale na pewno niejednolitych i różniących się znacznie. O rozpadzie tego stronnictwa raczej nie ma co spekulować.

Partia Le Pen natomiast, może pozostać w obecnym trendzie marginalizacji i spadającego poparcia lub przeciwnie - umocnić pozycję krytykując francuski system wyborczy i polityczny mając po swojej stronie istotny i poniekąd prawdziwy argument o braku reprezentacyjności JOW’ów i anty-prawicowym sojuszu wykluczającym prawicę z życia politycznego, który trwał podczas wyborów.

Co ciekawe, wydaje się, że wszyscy grają na zasadach narzuconych przez Macrona. W końcu to on rozwiązał parlament, zakładając prawdopodobnie, że albo nikt nie będzie w stanie samodzielnie powołać rząd i poprzez niestabilną sytuację w państwie wyborcy wrócą do centrum, albo jeśli rząd powstanie, to będzie on skrajny, nieskuteczny i być może wewnętrznie podzielony, czego efekt mógłby być ten sam. Czas pokaże który z tych scenariuszy się ziści.

Do kolejnego kluczowego wydarzenia politycznego we Francji, czyli wyborów prezydenckich, są jeszcze dwa lata. Jest to okres, w którym może dojść do wielu zmian. Czas ten należy bacznie analizować, ponieważ Macron jest politykiem aspirującym nie tylko do rządzenia Francją, ale również nadawania tonu przemianom zachodzącym w Unii Europejskiej. Tym samym jego obecna słabość rzuca swój długi cień na immanentny problem integracji Wspólnoty, jakim jest brak jednolitego, ponadnarodowego i ,,uniwersalnego’’ przywództwa, zwłaszcza, że podobne procesy polityczne dzieją się w Niemczech, ale to już zagadnienia na osobny wpis.

autor
Filip Hałas
Studiuję prawo na ASzWoj i pracuję w jednej z warszawskich korporacji. Prywatnie interesuje się ochroną środowiska, geopolityką i prawem UE.
Filip Hałas

To też przestrzeń dla Ciebie!

Zbuduj z nami media przyszłości!