Echo Generacji
#polityka#felieton#kultura#warszawa

Na Malediwy bez samolotu

28.07.2024
Zuzanna Kostrzewska
Czy jest to możliwe? Okazuje się, że jak najbardziej. Może nie będą to te właściwe Malediwy, jednak miejsce o którym mowa, to niemal must have każdego turysty włóczęgi.

Autor: Maja Ciężkowska

Źródło grafik: autorka

Czy jest to możliwe? Okazuje się, że jak najbardziej. Może nie będą to te właściwe Malediwy, jednak miejsce, o którym mowa, to niemal must have każdego turysty włóczęgi, który po prosty nie może usiedzieć w domu. W końcu co może być lepszego niż przyjazny, budżetowo krótki wypad w tereny, o których mało kto myśli i mówi?

PROSIMY ZAPIĄĆ PASY

Co prawda nie te w samolocie, a samochodowe, gwiazdą tego artykułu jest bowiem Park Gródek, znany również jako Arboretum w Jaworznie. Choć mające nieco niechlubne opinie miasto, przez ósmoklasistów i maturzystów kojarzone głównie jako siedziba Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, może wydawać się na pozór nijakie, ma jednak co nieco do zaoferowania.

Tytułowe Malediwy to właśnie Arboretum w Jaworznie. Na terenie parku, w którym trudno nie pokusić się o długie i spokojne spacery wśród natury, znajdziemy dwa zbiorniki wodne o taflach mieniących się głębokim turkusem w promieniach letniego słońca. Nie zapomnijcie o kremie z filtrem! Choć spora część ścieżek ukryta jest pod osłoną drzew, to wiele z nich przechodzi również przez otwarty teren, gdzie łatwo o poparzenia słoneczne, zwłaszcza w wyjątkowo pogodne dni. Dodatkowo efekt gorąca potęguje niskie położenie docelowej atrakcji. Znajduje się ona między urwiskami blokującymi swobodny przepływ powietrza, przez co brakuje tam orzeźwiającego wiatru.

JAK DO TEGO DOSZŁO?

Teren współczesnego Parku Gródek wykorzystywany był w przemyśle ciężkim od schyłku XIX wieku do lat 90. XX wieku. Eksploatowano tam pochodną wapienia – dolomity – wykorzystywane w okolicznej Cementowni Szczakowa (właśnie tak nazywa się dzielnica Jaworzna, w której znajdziecie to wyjątkowe miejsce). Dawne wykopaliska zatopiono i przeobrażono w zbiorniki wodne, które potem, wraz z otaczającym je terenem, stały się świetnym miejscem do rekreacyjnych wyjazdów i wypoczynku.

PLAN PODRÓŻY

Skoro mowa o Jaworznie, łatwo się domyślić, że najlepszy dojazd będą tu mieli mieszkańcy Śląska, chociaż połączenie kolejowe z Krakowa również jest bardzo komfortowe – podróż pociągiem na trasie Kraków Główny–Jaworzno Szczakowa potrwa jedynie około 40 minut. Spod dworca do Parku Gródek zabrać nas mogą dwie linie autobusowe (304 i 314), jednak trzeba mieć się na baczności w kwestii wyboru odpowiedniego kursu, ponieważ różnią się od siebie długością oraz trasą. Czas przejazdu niemal pod samo wejście do parku to 5 minut.

Jeśli chodzi o bilety na transport po Jaworznie, to zdecydowanie najkorzystniej cenowo wypadną bilety dzienne, jeżeli zamierzamy skorzystać z komunikacji miejskiej więcej niż raz. Może się to przydać, gdyż zarówno dworzec Jaworzno Szczakowa, jak i Park Gródek znajdują się spory kawałek od centrum miasta, a tym samym sporej bazy gastronomicznej. Transport i wyżywienie będą jedynymi kosztami, jakie poniesiemy w trakcie tej wyprawy – wejście na polskie Malediwy jest bezpłatne.

Do parku prowadzi kilka wejść położonych z różnych stron. Po przejściu pod drewnianą bramką dojdziemy uliczką dojazdową do granicy lasów. Zaciszne ścieżki zaprowadzą nas zarówno na liczne punkty widokowe, z których można podziwiać zbiorniki wodne, jak i nad ich brzegi. Wśród stromych i praktycznie pionowych ścian dawnych kamieniołomów znajdziemy zbiornik Orka, w którym trenują płetwonurkowie, a także drugi, przeznaczony dla turystów – Wydra. Dosłownie można się po nim przejść, ponieważ drewniane kładki znajdują się na przemian nad wodą i pod nią, na głębokości około 30 centymetrów. Aby uniknąć tłumów, przede wszystkim należy wystrzegać się weekendów, a poza tym być na miejscu jak najwcześniej. Same kładki są stosunkowo wąskie, pomieszczą się na nich dwie osoby obok siebie, więc gdy ktoś zatrzymuje się, by zrobić zdjęcie, chce gdzieś skręcić lub na kogoś czeka, najzwyczajniej w świecie robi się korek. Woda jest orzeźwiająca, ale przyjemna, a drewniane altanki aż same się proszą o sesję zdjęciową na tle turkusowej wody i ścian kamieniołomu.

Jeśli zamierzamy w pełni korzystać z tych udogodnień, warto założyć tego dnia przewiewne sandałki, a do tego zabrać ze sobą nieduży ręcznik. Należy jednak pamiętać, że obowiązuje zakaz kąpieli, który niektórzy lubią sobie zlekceważyć.

W zależności od upodobań, tempa i pogody, spacer może trwać od dwóch do kilku godzin. Jest wiele miejsca, by rozłożyć się wygodnie na kocu i skorzystać z ciepłego dnia, a także mnóstwo ścieżek zarówno w dole, jak i w górze kamieniołomu. Widok z góry wręcz zapiera dech w piersiach!

A COŚ POZA TYM?

Stosunkowo niedaleko znajduje się inna propozycja dla osób spragnionych kolejnych atrakcji, również bezpłatna. Jeżeli wsiądziemy pod Parkiem Gródek w autobus linii 304, po niespełna 20 minutach dotrzemy do geologicznego parku edukacyjnego, zwanego Geosferą. Tutaj warto mieć czapkę z daszkiem czy kapelusz, jeżeli wybieramy się tam w godzinach południowych, gdyż większość tego terenu jest otwarta. W tygodniu nie ma tam tłumów, a na pewno nie takich jak na Malediwach, co jest sporą zaletą dla osób szukających ciszy i wytchnienia.

Poza licznymi ścieżkami edukacyjnymi znajdziemy tam tężnię solankową, wyposażoną w zadaszone ławeczki. Jest to idealne miejsce, aby usiąść i wdychać jod, którym pachnie tam na odległość kilkunastu metrów. Opadająca z wysokiej ściany solanka przyjemnie szumi i uspokaja. Na dworzec w Szczakowej dojedziemy stąd już w ciągu maksymalnie 10 minut, do centrum – około 25 minut.

Jeśli nasz grafik jest dość napięty, może pojawić się problem w kwestii obiadu w lokalu. Z uwagi na położenie obu atrakcji, trzeba sobie sporo czasu doliczyć na dojazd do centrum, gdzie jest większy wybór restauracji. W okolicy dworca znajdują się za to: bardzo dobrze oceniana stołówka (czynna do godziny 16:00, co jest jej największym minusem) oraz Pierogarnia, oferująca również obiady domowe. Dotarcie do niej spacerem z dworca zajmuje około 15 minut.

Czy warto zobaczyć polskie Malediwy? Zdecydowanie tak. Dla osób mieszkających w okolicy grzechem byłoby nie wybrać się tam przynajmniej raz. Zdjęcia nie oddają tego, jak pięknie wszystko wygląda w rzeczywistości, dlatego też nie ma co się zastanawiać. Kto uwierzyłby, że tego samego dnia można opalić się na Malediwach być z powrotem w domy?

autor
Zuzanna Kostrzewska

To też przestrzeń dla Ciebie!

Zbuduj z nami media przyszłości!